Codziennie do radomskiej oczyszczalni wpływa 35 tys. m sześc. ścieków, wypływa z niej czyściutka woda, a po drodze produkowane są prąd i energia cieplna. Jak to się robi?
– Oczyszczalnia ścieków w Radomiu została uruchomiona w 1990 r. i dziś jest jedną z największych w Polsce – mówi Zbigniew Głogowski, dyrektor oczyszczalni, który nas po niej oprowadza. – Po modernizacjach przeprowadzonych w ostatnich latach jesteśmy też jedną z najbardziej nowoczesnych oczyszczalni. W niektórych obszarach, np. przetwarzania odpadów, jesteśmy prekursorami – podkreśla.
Znajdująca się na północy miasta oczyszczalnia przyjmuje ścieki z Radomia i kilku okolicznych gmin. – Jest ich ok. 35 tys. m sześc. na dobę – mówi dyrektor Głogowski.
Umiemy oszczędzać
Liczba ta oczywiście nie jest stała. Najmniej korzystamy z wody między północą a godz. 6. Od godz. 7 do oczyszczalni powolutku zaczyna dopływać zwiększona ilość ścieków.
Nic dziwnego, zaczynamy szykować się do szkoły i pracy. O godz. 10 mamy dopływ maksymalny. To dlatego, że średni czas, jaki potrzebują ścieki na pokonanie drogi z domów do oczyszczalni, to trzy godziny. Później przepływy stabilizują się na trochę niższym poziomie. Jesteśmy w szkole i pracy. Nie potrzebujemy tak dużo wody. Zrzut ścieków znacznie wzrasta po godz. 17 i tak do wieczora, kiedy wracamy do domu, robimy pranie czy kąpiemy się.
Ale przepustowość zakładu Wodociągów Miejskich jest wyższa. Są one w stanie oczyścić nawet 6–7 tys. m sześc. ścieków na godzinę. Co ciekawe, ilość ścieków wpływających do oczyszczalni spada. – Po tym doskonale widać, że radomianie potrafią oszczędzać wodę. Także zakłady mają dziś technologie, które pozwalają na oszczędzanie wody – zaznacza dyrektor.
Woda oczyszczana jest w trzech etapach: wstępnym, mechanicznym i biologicznym. – Osobną sprawą jest przetwarzanie osadów, które zostają po oczyszczeniu – wyjaśnia Głogowski.
Biogazownia: ekologia i ekonomia
Ścieki, które trafiają do oczyszczalni, wpływają najpierw przez głębokie kanały, w których pracują obrotowe sita o średnicy od 3 do 15 mm. Każde kolejne sito ma mniejsze prześwity. I tak najpierw są zatrzymywane największe odpady. Kiedyś trafiały one na wysypisko śmieci, ale Wodociągi Miejskie są chyba największym beneficjentem funduszy unijnych w regionie i dzięki nim została zmodernizowana także oczyszczalnia oraz powstała m.in. biogazownia.
Budowa biogazowni jest częścią projektu Wodociągów Miejskich, który pozwala obniżyć koszty eksploatacyjne spółki i jednocześnie ekologicznie przetwarzać odpady pochodzące ze ścieków. Koszt budowy biogazowni to 50 mln zł. Powstały dwie zamknięte komory fermentacyjne, w których w procesie beztlenowej fermentacji odpadów organicznych, czyli np. pochodzących ze ścieków resztek jedzenia i tłuszczów, produkowany jest biogaz.
Zanim powstała oczyszczalnia, ścieki spływały po prostu do rzeki. Kiedy zbudowano oczyszczalnię ścieków, jej zadaniem była filtracja i przynajmniej częściowe oczyszczenie wody.
– Kiedyś były inne parametry ścieków oczyszczonych, osady były częściowo wyłapywane z wody. Woda oczyszczona nie była tak czysta, klarowna jak obecnie. Nie spływało dużo osadów, ale składowaliśmy je na tzw. lagunach osadowych. To były duże zbiorniki, cztery po 2 ha każdy – mówi Głogowski.
Własny prąd, własne ciepło
W latach 90. wyposażono oczyszczalnię m.in. w prasy do osadów i pierwsze urządzenia do ich suszenia.
Dzisiaj wody, która z oczyszczalni ścieków spływa do Pacynki, można się napić. Ale też proces oczyszczania wody po modernizacji oczyszczalni wygląda zupełnie inaczej. Co ciekawe, radomska oczyszczalnia działa dzisiaj ekologicznie. Efektem jest nie tylko czysta woda, ale też prąd i ciepło, a osady nie są już składowane w lagunach. Są natomiast przez Wodociągi Miejskiej sprzedawane.
Jak z brudnej wody zrobić czystą?
http://radom.wyborcza.pl/radom/10,88286,22120705,jak-z-brudnej-wody-zrobic-czysta.html
Osady organiczne są dziś gromadzone w dwóch podziemnych zbiornikach. – Osady są osuszane praktycznie w 100 proc. – mówi Głogowski. Takie osady są przez Wodociągi sprzedawane, kupują je cementownie.
Inną drogę pokonują osady organiczne. Te trafiają najpierw do dwóch dużych podziemnych komór, w których rozpoczyna się proces ich fermentacji. – Dochodzi do niej w temperaturze 36–38 stopni. Podczas fermentacji powstaje biogaz, ok. 5 tys. m sześc. na dobę – wylicza Jakub Kolecki, wiceprezes Wodociągów Miejskich.
Biogaz jest magazynowany w specjalnym balonie, a stamtąd trafia do instalacji, która z biogazu wytwarza prąd i energię cieplną. Wodociągi wykorzystują nawet spaliny z procesu spalania gazu. Mają one podwyższoną temperaturę i nimi są ogrzewane zbiorniki fermentacyjne.
– Produkujemy 12 MW prądu na dobę. Przy obecnych cenach energii elektrycznej daje nam to ok. 1,2 mln zł oszczędności rocznie, bo energię z biogazu wykorzystujemy na własne potrzeby – tłumaczy Kolecki. – Produktem ubocznym jest energia cieplna. Woda o temperaturze 65–85 stopni jest wykorzystywana do ogrzewania osadów w procesie fermentacji oraz do ogrzewania budynków na terenie oczyszczalni – dodaje.
Bakterie jak w rzece
– Kolejny etap to oczyszczanie mechaniczne, które polega na wychwyceniu łatwo opadającej zawiesiny – tłumaczy Zbigniew Głogowski.
Następnie przychodzi czas na oczyszczanie biologiczne. – Chodzi o pozbycie się ze ścieków związków organicznych, azotów oraz fosforów – mówi dyrektor.
Woda przepływa przez kilka kanałów, jest tutaj napowietrzana. – To dlatego, że żyją tu bakterie tlenowe – wyjaśnia Głogowski.
Oczyszczanie biologiczne to proces podobny do tego, który zachodzi w rzekach. Ale w oczyszczalni przebiega wielokrotnie szybciej. Dzięki temu możemy oczyszczać tak dużą ilość ścieków.
– Pacynka, do której wpływa oczyszczona woda, jest zbyt małą rzeką, by mogła poradzić sobie z tym sama. Ale gdybyśmy zrzucali ścieki do Wisły, to ona by sobie z nimi poradziła – śmieje się dyrektor.
Na koniec woda trafia do dużych zbiorników nazywanych osadnikami. Tu oddziela się osad biologiczny, który zostaje na ich dnie, a woda spływa specjalnymi kanalikami z góry zbiorników.
Cały proces oczyszczania jest sterowany automatycznie. W oczyszczalni jest pomieszczenie z komputerami i dużym monitorem, na którym można śledzić pracę wszystkich urządzeń. Na miejscu są również laboratorium i sala edukacyjna, w której pracownicy Wodociągów Miejskich przyjmują uczniów radomskich szkół.
Czysta woda wprost do rzeki
Z osadników trafia do kolektora, którym płynie poza teren oczyszczalni, a na końcu wpływa do Pacynki. Woda jest przezroczysta, a zanim wypłynie z oczyszczalni, jest badana pod kątem sanitarnym i biologicznym.
Czy można się jej napić? – Nie wiem, czy ktoś próbował – śmieje się Głogowski. – Ale tak, pomijając ten wymiar estetyczny, że to woda wypływająca z oczyszczalni, można się jej napić. Jeśli chodzi o zanieczyszczenia chemiczne czy biologiczne, można być pewnym jej jakości – dodaje.